

















Moja cudowna ekipa zdziesiątkowana przez wirusy, uszczuplona przez przygotowania do komunii i okresowe wizyty u lekarza wyruszyła w kolejną wyprawę do Tybetu. Tym razem inspirowaną Shangri- la - krainą szczęścia, dźwiękami z klasztorów i specyficznymi obrzędami pielgrzymów i oczywiście mandalami.
Robiliśmy też mandale - Niebo w gębie :D, pyszności na krągłych spodach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz